Pod koniec grudnia zapisałam się na
Noworoczny SAL w Hafciarni.
Trochę "biłam się" z myślami czy się zapisywać czy nie. Wiadomo zależy mi na szybkim skończeniu Hobbita więc dodatkowe projekty są niewskazane. Tym bardziej, że miałam też w planie projekt needlepoint (niestety w tym roku są wyszywane bransoletki - odpuściłam sobie).
Więc z czystym (powiedzmy) sumieniem usiadłam do kocio-haftu ;)
Chciałam haftować na jakimś innym materiale. Myślałam nad petit point albo nad kanwą opalizującą w końcu stanęło na tym, że wyciągnęłam z szafy stare zapasy.
Haftuję na Bantry 28ct (55% len, 45% bawełna).
Zapraszam do fotorelacji - ostrzegam duuuużo zdjęć :)
Ha! Załapał się mój TuSALowy słoiczek nawet :)
Trochę poległam przy zielonym szaliku bo musiałam się zaprzyjaźnić z materiałem.
Bezkształtna plamka:
Dodatek - zmierzwione futerko i buźka
Dodatek - frendzelki przy szaliku
Dodatek - kulki śniegu, wąsiska i obrys kocich rękawiczek
Dodatek - ramka (o jedną kratkę szersza niż w oryginale)
W sumie na tym miałam skończyć ten hafcik ale przecież nie może w styczniu zabraknąć śniegu ...
... więc doszły jeszcze śnieżynki
Kotek wyszedł malutki ale taki właśnie miał być - planuję wszystkie koty wyszyć na jednym materiale i razem je oprawić. Nie chciałam żeby były ogromniaste - zresztą takie są też zalecenia, żeby haftować na kanwie 27ct).
Nie mam w planach także wyszywać nagłówka "Calendar Cats" ani nazw miesięcy, mam nadzieję, że się nie narażę w ten sposób organizatorce :)
Kolory też nie są takie jak podane w palecie. Kilka jest DMC reszta to Ariadna (moja kompozycja kolorów).
Dziękuję, że dotrwaliście dzielnie do końca tego posta