Tak mnie zmotywowały Wasze komentarze pod ostatnim postem, że nie mogło być inaczej. Musiałam przysiąść do Lwa (Hobbit poczeka).
TU - KLIK jest wcześniejszy post dotyczący lwa. Są tam informacje techniczne, rozmiar, kanwa, ilość kolorów...
11 dni i oto on Lwi Łapacz Snów w całej swojej okazałości
Dwa miesiące pracy warte efektu końcowego.
Haft jest niesamowity.
Mocno energetyzujący.
Wprowadziłam kilka swoich modernizacji np. backstitche przy klejnotach (zarówno tych przy wisiorku jak i przy kole) i siatka od łapacza są zrobione jedną nitką a nie tak jak zaleca autorka wzoru dwoma.
Jest też kilka pomyłek ... he he ... ale cicho-sza... nic Wam nie powiem gdzie ;P
Pierwszy raz też dostałam w kość przy robieniu backstitchów.
Robiłam je 3 dni!!
I naprawdę bardzo żałowałam, że nie robiłam ich na bieżąco tak jak próbowałam na samym początku pracy nad tym haftem (rogi i pióropusz), później przestałam robić kontury bo skończyła mi się czarna mulina DMC.
Chociaż nadal kocham hafty z konturami (w tej kwestii naprawdę nic się nie zmieniło) :)
Co tu dużo gadać, zapraszam na reportaż foto :)
Starałam się robić tak zdjęcia, żeby pokazać dany fragment przed i z konturami:
Głowa:
Czaszka i wisiorek:
I jeszcze tak:
Szybkie pranie i krochmalenie
Mokry kotek
I jak, podoba się Wam?
Muszę jak najszybciej oddać lwa do ramiarza.
A teraz wracam do Hobbita :)
bvziaki